24.08.2013

Czuję jesień



Czuję jesień. 
Budzę się około czwartej nad ranem lekko zziębnięta, przykrywam dzieci i zamykam szybko okno.
Sierpień to mój ulubiony miesiąc - miesiąc urodzin moich, mojej mamy, taty i synka. 
Zawsze jednak pod koniec sierpnia robi mi się trochę smutno...no wiecie...taki ucisk w brzuchu, 
kolejny rok mi przybył, przyroda zwalnia i ja siłą rzeczy też.
Wcześniej wracamy z popołudniowego spaceru, dzieci szybciej chcą iść do łóżek,
a ja zamiast cieszyć się wolnym wieczorem...
hm...chyba boję się tych długich nocy, bo muszę przemyśleć sprawy do których wracam co roku.
Co dalej ?

A na poprawę humoru oglądam zdjęcia z ogrodu sprzed niecałych dwóch tygodni.
Ogród nie mój, tylko rodziców.  :) 
Było kolorowo i lekko.
I na razie niech tak pozostanie.



 

 
























 Ściskam
i życzę pogodnego weekendu !!!













13.08.2013

Drugie życie krzesełka.



Uciekliśmy na wieś. 
Na krótkie wakacje.
Dzieciaki szaleją, kąpią się w baseniku, jeżdżą na rowerkach, bawią się z kotami, krzyczą, piszczą, nabijają sobie guzy i ździerają kolana ...

... a ja, pośrodku tego harmideru pomachałam papierem ściernym i pędzlem dając drugie życie znalezionemu krzesełku. 
Żałuję, że nie zrobiłam fotki przed metamorfozą. Miałam albo chwilowe zaćmienie, albo po prostu tak śpieszyłam się z pracą. Nie pamiętam. :)
Malowanie i tak skończyło się szorowaniem obu łobuzów - pośpiech był niepotrzebny. :)    
Nie jest idealnie, mimo wszystko małe białe krzesełeczko ma w sobie coś uroczego.
Chyba zabierzemy je do domu, bo idealnie pasuje młodszemu synkowi.





 























Na chwilę krzesełko wyciągnęłam dwa metry poza ogrodzenie. :)

W dzieciństwie biegaliśmy z bratem po polach kukurydzy raniąc sobie kolana i twarze o ostre liście, robiłam też lalki z kolby kukurydzy...to było przecież...wydaje się, tak niedawno temu.
Sceneria ta odrobinę mnie rozrzewniła. :)







Pozdrawiam wakacyjnie i słonecznie !




6.08.2013

Fiolka lekarska






Witam serdecznie w sierpniu ! ! !

O mojej miłości do szkła pisałam już kilkakrotnie. 
 Obecnie cześć moich zbiorów, zarówno tych bardziej wartościowych, jak i zupełnie przypadkowych - tzw. "zdobycznych" trzymam schowane w witrynie i w szafce kuchennej. Co jakiś czas wyjmuję jednak jedną lub kilka sztuk, aby nacieszyć oko.

Dziś fiolka, a właściwie - butelka  lekarska. 
Dostaliśmy ją  wraz z ciekawą zawartością - syropem z kwiatów czarnego bzu, od kolegi męża. Ciocia kolegi podobno jest farmaceutką i syrop zamiast do słoików, przelewa do takich właśnie buteleczek. 
(Swoją drogą, na którymś z blogów widziałam przepis i mam ochotę sama spróbować...)

Butelka została z nami i za każdym razem, kiedy zostaję obdarowana jakimkolwiek zielskiem, lub kiedy najdzie mnie ochota, aby zerwać z pola rumianek, wrotycz czy inny chwast sięgam po nią.
Chwast w wazonie jakoś nie bardzo mi pasuje, a  tutaj wywołuje jedynie pobłażliwy uśmiech. :)



Na początku  fiolka z zawartością ustawiona w kuchni... 
... ale szybko przeniesiona z tego niefortunnego miejsca. :)



Jako gratis - cień profilu zasępionego łobuza.
 



Ciekawa jestem czy sięgacie po polne kwiaty, 
czy wykorzystujecie tylko to co macie w ogrodzie?
Przyznaję, że zawsze miałam opory przed zrywaniem czegokolwiek i gdziekolwiek, tylko dla własnej, chwilowej uciechy.
Co innego, jeśli zostaję obdarowana kwiatami ... mmm bardzo lubię  :)
Ostatnio zdarza mi się jednak zerwać coś z pola, na które pewnie niedługo wejdą deweloperzy.
Kiedy już wejdą, pozostaną mi znowu kwiatki balkonowe i doniczkowe. :)

24.07.2013

Ptaki Tchibo



Witam ponownie!

Już mi się oberwało, że ptaszyska PRZED pomalowaniem wyglądały lepiej.
Obiecałam jednak, że pokażę zmianę, więc czekam na ewentualne ciosy od Was.  :)

W planach była ich przeprowadzka na balkon, ale tymczasem zostaną w kuchni. 
Na razie zmieniły tylko towarzystwo. 
Z ziołami nie najlepiej się teraz prezentują. 


Powoli się rozkręcam, a przynajmniej próbuję regularnie zamieszczać wpisy na moim skromnym blogu. 
Mam tylko nadzieję, że w sierpniu słońce nadal będzie mnie rozpieszczać.


Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających ...


 









...i życzę spokojnej nocy!





19.07.2013

"A kuku"







Kuka wdzięczniej niż wygląda. :)

Raczej nie ulegam zachciankom dzieci, i przeważnie kiedy słyszę "Mamo kup mi!" odzywa się we przekorna matka, która chce nauczyć (choć nie udowodnić), że nie zawsze wszystko można mieć. Pewnego wieczoru jednak było bardzo duszno i starszy syn wyjątkowo długo nie mógł zasnąć. Siedział mi na kolanach, kiedy przeglądałam stronę Tchibo. 
"Maaamo chciałbym to, proszę", wyszeptał kiedy zobaczył zegar, a właściwie kiedy usłyszał kukułkę. 

 Moja babcia też miała zegar z kukułką - taki brązowy z szyszkami, które codziennie się naciągało. 
Będąc dzieckiem lubiłam słuchać głośnego tykania, a kiedy nocowałam u niej, ze wszystkich sił starałam się nie zasypiać, aby usłyszeć 12 kukań o północy. 
Nie zawsze lubiłam ten zegar - kukułka potrafiła zamęczyć cierpiącą na bezsenność dwudziestolatkę.
Dostawałam ostrą reprymendę, kiedy po kryjomu zatrzymywałam wahadło zegara lub udawałam, że zapomniałam naciągnąć szyszki.
Babci nie ma już z nami, nie wiem co się stało z jej kukułką, a ja odkąd zostałam mamą, zapomniałam o bezsenności. 

Widząc zachwyt w oczach dziecka .... a pewnie też przez sentyment kliknęłam,  
a że akurat rabacik miałam do wykorzystania + darmową dostawę tego dnia, to szybko się usprawiedliwiłam. 

    
Na razie zegar stoi na komodzie, bez zamontowanego wahadła i czeka na decyzję, gdzie ostatecznie zostanie powieszony. 
Każde kukanie przyciąga wzrok chłopaków i mamy sukces - młodszy syn od dwóch dni zaniechał prób wyciągnięcia ptaszyska! 



Zegar niestety  nie ma mechanizmu - jest na baterię. 
Można regulować głośność kukania, lub całkowicie je wyłączyć, a między godz. 20.00 a 8.00 kukułka śpi 
i się nie wychyla.
A gdybyście chcieli posłuchać kukułki, to chyba jeszcze przez kilka dni można TUTAJ







14.07.2013

Bombka latem ?

 

Witam serdecznie !

 Dziękuję za miłe słowa na temat dywanu. 
Pewnie dzięki Wam, z każdym dniem podoba mi się jeszcze bardziej.
Będę też wdzięczna za każdą wskazówkę, co mogłabym zmienić.
Zapraszam: zaglądajcie, komentujcie, krytykujcie :) 


Dziś bombka :)
Trochę Przewrotnie.


Wkładam w nią co mi w rękę wpadnie: liść złamany przez łobuza, kwiatek który strąciłam,
 suchy badylek znaleziony na spacerze, małe piórko .... 


Życzę Wam miłej i pogodnej niedzieli!





















5.07.2013

Małe zmiany





 


U nas małe zmiany. 
Mały bordowy dywanik znalazł inny dom. 
Zrobiło się pusto, więc wyruszyłam po nową zdobycz do Ikea.
Na początku szukałam białych lub beżowych dywanów, ale porzuciłam tą myśl kiedy zobaczyłam TEN
Niestety cena wymarzonego była dla mnie zbyt wygórowana i dlatego zadowoliłam się tańszym LAPPLJUNG RUTA.


Ściągnęłam też bordową poszewkę i do białych poduszek z Ikea, liliowej uszytej przez moją mamę dodałam 2 małe poszewki, kupione bardzo tanio w Bierdronie. 
Trzecią - w kolorze gruszkowym, przyciągnął syn ze swojego łóżeczka. To taka poducha widmo, która wędruje po wszystkich pomieszczeniach wraz z dzieciakami.
 (Wizja białego mieszkania oddala się coraz bardziej, coś nas jednak pcha w stronę  pstrokacizny. )





 





 


Dla porównania:
tak było wcześniej.




Pozdrawiam serdecznie :)