Witam serdecznie w sierpniu ! ! !
O mojej miłości do szkła pisałam już kilkakrotnie.
Obecnie cześć moich zbiorów, zarówno tych bardziej wartościowych, jak i zupełnie przypadkowych - tzw. "zdobycznych" trzymam schowane w witrynie i w szafce kuchennej. Co jakiś czas wyjmuję jednak jedną lub kilka sztuk, aby nacieszyć oko.
Dziś fiolka, a właściwie - butelka lekarska.
Dostaliśmy ją wraz z ciekawą zawartością - syropem z kwiatów czarnego bzu, od kolegi męża. Ciocia kolegi podobno jest farmaceutką i syrop zamiast do słoików, przelewa do takich właśnie buteleczek.
(Swoją drogą, na którymś z blogów widziałam przepis i mam ochotę sama spróbować...)
Butelka została z nami i za każdym razem, kiedy zostaję obdarowana jakimkolwiek zielskiem, lub kiedy najdzie mnie ochota, aby zerwać z pola rumianek, wrotycz czy inny chwast sięgam po nią.
Chwast w wazonie jakoś nie bardzo mi pasuje, a tutaj wywołuje jedynie pobłażliwy uśmiech. :)
Na początku fiolka z zawartością ustawiona w kuchni...
... ale szybko przeniesiona z tego niefortunnego miejsca. :)
Jako gratis - cień profilu zasępionego łobuza.
Ciekawa jestem czy sięgacie po polne kwiaty,
czy wykorzystujecie tylko to co macie w ogrodzie?
Przyznaję, że zawsze miałam opory przed zrywaniem czegokolwiek i gdziekolwiek, tylko dla własnej, chwilowej uciechy.
Co innego, jeśli zostaję obdarowana kwiatami ... mmm bardzo lubię :)
Ostatnio zdarza mi się jednak zerwać coś z pola, na które pewnie niedługo wejdą deweloperzy.
Kiedy już wejdą, pozostaną mi znowu kwiatki balkonowe i doniczkowe. :)
Tak sięgam po polne kwiaty i targam je notorycznie:) Pozdrawiam fajne zdjęcia
OdpowiedzUsuńCzasami do szczęścia potrzeba niewiele, prawda? :) U mnie nowy chwast w słoiku ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie odwiedziłaś, bo bardzo lubię Twój blog.
Pozdrawiam również!
Piękne :)
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo:) Dziękuję za odwiedziny:)
UsuńPolne kwiaty nie do każdego wnętrza też pasują.
OdpowiedzUsuńTo prawda:) Do mojego też może niekoniecznie, ale co tam:) Lubię i tak.
UsuńPiękne :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię polne kwiaty i często je zrywam. Kiedyś moja babcia mówiła, że jak się takie zielska podskubuje, to lepiej rosną, więc skoro w ten łatwy sposób mogę pozbyć się oporów- zrywam :-)
OdpowiedzUsuńHa! No nie wiem dlaczego niby pamiętam że polne kwiatki to w większości zioła a przecież, z ziołami na parapecie obchodzę się tak, jak Twoja babcia mówiła:)
OdpowiedzUsuńJej dziękuję! Opory znikają zupełnie. Babcie jednak mądre są :) Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny:)