Dziś zasypię zdjęciami z pobojowiska, czyli królestwa łobuzów.
Zabawki powoli opanowują naszą przestrzeń, choć przyznać muszę, że nasze dzieciaki (jeszcze) nie są nimi "zasypane".
Mamy kilka pluszowych misiów. Hitem są Lego Duplo i samochodziki resoraki. Jest kilka interaktywnych plastikowych muzycznych zabawek, sporo puzzli,
Najbardziej lubię jednak bawić się z moimi chłopakami drewnianymi zabawkami. Wiadomo - sentyment:)
Myślę, że mam sporo szczęścia, bo łobuzy najczęściej sięgają właśnie po nie. Cieszę się tym bardziej, bo zadaję sobie sprawę z tego, że drewniane przedmioty rozwijają wyobraźnię, a naczytałam się również o tym, że ćwiczą wyobraźnię przestrzenną, logiczne myślenie i sprawność manualną.
Obecnie nie ma problemu ze znalezieniem propozycji pięknych i solidnie wykonanych. Można spotkać prawdziwe dzieła sztuki. Ograniczeniem jest tylko cena...
Pokażę jednak dziś nie to, do czego wzdycham, ale to co mamy, co było łatwo dla nas dostępne i co się u nas sprawdza - tzn. sprawia autentyczną radość naszym synom...i co przetrwało.
Zdjęcia robione pośpiesznie, niedbale, bo wszędobylskie łapki dzieciaków od razu chwytały rzeczy, które chciałam obfotografować (co zresztą widać poniżej ). :)
Acha! Powinnam chyba dodać, że post jest sponsorowany jedynie przez nas oraz dzięki pomocy: wujka, cioci i dziadków, którym bardzo dziękujemy :)
Samochody Wodden Clasic i Bajo. Chłopaki uwielbiają wywrotkę i tira z klockami, dzięki któremu poznali kolory, kształty i uczą się liczyć.
Nie bez znaczenia jest to, że tir po usunięciu klocków przetransportuje 4 resoraki. :)
Liczydło Ikea, układanka MULA też z Ikea (młodszy syn nie potrafi się z nią rozstać).
Kasa z Tchibo - ma w wysuwanej szufladzie papierowe pieniążki i drewniane karty bankomatowe.
Nie pamiętam, skąd są te klocki, ale starszy syn je bardzo intensywnie użytkował, a młodszy obecnie oswaja się dzięki nim z cyframi i literami. Mam pomysł, aby je przerobić na wersję Black&White, ale czekam aż zainteresowanie nimi minie, bo wtedy będą TYLKO moją dekoracją. ;)
Uwielbiane klocki Eichhorn i z Biedronki w pudełkach
- budujemy zamki, garaże, drogi, tory przeszkód...
Absolutny HIT! :)
Kolejka drewniana - właściwie 2 połączone: City Train ( kupując w okresie Dnia Dziecka przepłaciliśmy)
i mała Eichhorn.
Moje i męża marzenie z dzieciństwa i zabawka, która sprawiła chyba największą radość naszym synom. Plus jest taki, że tory są kompatybilne z kolejkami Brio, Woodyland, torami z Ikea, Tchibo i zestawami, które jakiś czas były dostępne w Biedronce - więc w razie czego można rozbudowywać w nieskończoność.
(Pudełko dokupiłam w Leroy Merlin.)
Bez tych samochodzików Ikea z drewnianymi podstawami nie wyjeżdżamy nigdzie. :)
Instrumenty muzyczne z Tchibo i Biedronki. Jest dużo hałasu - trudno:)
Nasz ulubieniec! Jak nie kochać takiego konika?
O drugim naszym drewnianym koniu pisałam
TU.
Ciekawa jestem co sądzicie o drewnianych zabawkach? Czy podsuwacie je, lub macie zamiar podsuwać je swoim dzieciom?
Jakimi kryteriami kierujecie się przy ich wyborze?
Pozdrawiam!