28.11.2014

Czekając na śnieg.

Ciemne dni. Niebo przysłonięte gęstmi chmurami obiecuje, że wkrótce pojawią się pierwsze płatki śniegu. Tegoroczna jesień to małe noski przyklejone do szyby i czekanie ... na śnieg. I długie rozmowy o wszystkim: o wietrze, światełkach, starości i młodości, o tym gdzie kończy się Wrocław, o tym jakie ciasteczka upieczemy, o tym czy św. Mikołaj nie zapomni o nas...:) O nich na pewno nie zapomni.:)
I pomiędzy długimi rozmowami, jak bumerang powraca pytanie: "Kiedy ten śnieg spadnie"?
Litości,  opony zimowe są jeszcze schowane w garażu, ponad 100 km od nas. Potrzebuję ...chwili.:) 



Tak wygląda dach sąsiedniego, bliźniaczego budynku. Beton, dziwne rury i dym unoszący się nad kominami... Lubię takie miejsca. Kiedy patrzę na to zdjęcie zastanawiam się, jak to się stało, że mieszkając na ostatniej kondygnacji, na ten dach jeszcze nie weszłam ?:) 


Życzę Wam udanego odpoczynku. :) Do następnego.:) 

21.11.2014

Miseczka z SH.

Chwila radości i zapomnienia? Zakupy, oczywiście. W okresie przedświątecznym, wprawdzie staram się nie odwiedzać sklepów, aby nie poddać wszechobecnemu szaleństwu... Lista "zachciewajek" wydłuża się w nieskończoność, ale i tak w tym roku pod choinką chciałabym znaleźć jeden praktyczny, ciepły prezent, dzięki któremu przeżyjemy, a może powinnam napisać - prześpimy zimowe miesiące. Dlatego bezpieczniej było zajrzeć do miejsca, które nie nadszarpnie kieszeni w razie kryzysu. I... mam nową miseczkę! Całe 2 zł. :)  Nie jest może w klimacie jesienno-zimowym, niezbyt dobrze uchwyciłam kolor - przez pochmurny, smutny dzień, ... ale skutecznie poprawiłam sobie humor tym drobiazgiem. :):):)


Miseczka z SH, bieżnik - Ikea, a gdzieś tam w tle ślad swojej obecności zaznaczyli chłopcy pozostawiając na talerzu resztki jesieni w postaci kasztanów i liści. :)
  
 Pozdrawiam i życzę dobrego weekendu. :)

11.11.2014

Rzeczy niedokończone i prawie skończone.

Lista rzeczy nierozpoczętych lub niedokończonych wydłuża się. Pokój dziecięcy czeka na przemianę, dodatkowe miejsce przechowywania w ciasnej łazience samo się nie zorganizuje, ściana w kuchni świeci pustką itd. Czasem tak ciężko zabrać się do najprostszych rzeczy. A jednak sukces! Tym razem się udało. Obtłuczone i poprzecierane ramki doczekały się metamorfozy w momencie, gdy nastąpiło zagrożenie, że w kosmos polecą wykopane przez męża, albo w najlepszym przypadku do piwnicy. Piwnica jest u nas przejściowym miejscem magazynowania rzeczy, które i tak znajdą się w śmietniku ... więc zagrożenie, jak najbardziej, było realne. Poprzednia moja realizacja przemiany starej rzeczy - bardziej spektakularna trwała dłuuuugo. Teraz było podobnie, ale do pełni szczęścia brakuje mi pomysłu w jakiej konfiguracji przemienione czarną farbą ramki rozwiesić, tak więc ich pełną krasę pokażę, kiedy prawie skończona czynność nabierze mocy urzędowej i zawiśnie w docelowym miejscu - w kuchni. Tymczasem prezentuję malownicze zdjęcia sprzed przemiany.:) Pozdrawiam Was ciepło!!!