W końcu popełniłam tipi. Polecam! Radość jest ogromna. Proszę zatem o wybaczenie zbyt wielu zdjęć tego samego obiektu, z każdej możliwej strony, albowiem uciecha matki i dzieci jest porównywalna. Osobiście się w nim mieszczę plus dwójka łobuzów w pozycji - siad po turecku. Wprawdzie fajka pokoju odpada, ale za to tabliczka czekolady została wpałaszowana w tajemnicy i zostałam kilka razy ograna w Piotrusia. Cóż - taka karma. Przepis na uszycie namiotu wzięłam z bloga: Gu - tworzy ( KLIK ). Aga w przystępny sposób wyłożyła temat, nie można zepsuć. :)
Dokarmiam się tą radością i drobnymi przyjemnościami. Tym bardziej, że nadchodzą pracowite dni i może być mnie tu trochę mniej. Oczywiście wcześniej, też nie zamęczałam Was częstymi wpisami.;) Będę się jednak starała utrzymać skromne tempo w postaci kilku sztuk miesięcznie... i będę się "kręcić w okolicach." ;)
Właśnie zaczął padać śnieg !!!