16.04.2015

Drewniane plastry.

Fruuuuuu... minął miesiąc - prawie nie zauważyłam. Owiały wiatry, omiotły śniegi, twarz ogrzało słońce, by potem deszcz mógł zmoczyć włosy. Takie to życiowo - pogodowe klimaty, nie wymagające dalszego rozwinięcia. Zaniedbane wirtualne "Kawałki" i tak nie pozwalają o sobie zapomnieć, głównie wtedy, kiedy czas się rozciąga, a pisanie nie jest możliwe i gdy widok zza szyby samochodu lub tramwaju intryguje, a brakuje trzeciej ręki lub po prostu jakiegokolwiek sprzętu mogącego tę chwilę zatrzymać... Tego jeszcze u mnie nie było - tworzenia w sobie iluzji blogowania, ...tak tylko w myśli... dla umilenia przydługiej trasy. :)
 

Przyczyną do  realnego działania stały się "pocieszajki".  Przybyły z małoposki.;)  Niespodzianka prawdziwa... taka, o której wiedziałam tylko tyle, że ma nadejść. Pojawiła się w postaci IDEALNEJ: naturalnej, surowej, pachnąca lasem i farbą - jak lubię. Kamila wyczuła bezbłędnie, co lubię. HappyAlimak - DZIĘKUJĘ!!!  Bardzo dziękuję. :) Będę dbała i eksponowała, a od czasu do czasu ta niebieska tablicowa warstwa przyjmie jakiś rysunek.:)
 
Tajemnica wnętrza drzewa nie tylko mnie pochłonęła. :)
 
 
 
Do Miłego Następnego.:)