1.12.2013

Uszyte i ostemplowane




Listopad uciekł.
Ja i moja rodzina długo będziemy pamiętali ten miesiąc 
i niestety, nie będą to miłe wspomnienia...

 Mam nadzieję, że grudzień będzie inny, ten rok szybko się skończy 
a kolejny przyniesie nam więcej spokoju i zdrowia.

Dziś trochę zaległości.
Odszyłam kilka rzeczy i nie miałam, jak dotąd, czasu aby je sfotografować.
Postanowiłam nie czekać dłużej na słońce, bo w ten sposób mogłabym sobie czekać aż do marca :)
Nawet kiedy pojawiają się dni, że kilka promieni słonecznych przedziera się przez chmury, to niestety - wybaczcie - nie myślę o tym aby chwycić za aparat, tylko zbieram szybko dzieciaki i pędzimy na spacer, aby nacieszyć się odrobiną światła.
Przepraszam więc za jakość zdjęć. Teraz niestety tak będzie:)

Przy okazji pokazuję kącik mieszkania, którego jeszcze nie fotografowałam:)
To wnęka na piętrze - pełniąca rolę tymczasowej sypialni, bo jest właściwie częścią  pokoju łobuziaków, a młodszy syn jest zbyt nieprzewidywalny abym mogła go zostawić w nocy na piętrze tylko pod opieką brata - równie zresztą nieprzewidywalnego.
Szkoda, że w miejscu na ścianie w którym widać (lub nie widać) ramki ze zdjęciami, nie ma okna. Wówczas moglibyśmy wydzielić sobie odrębną sypialnię i mielibyśmy na piętrze 2 pokoje - małe, ale fajnie doświetlone...
No, ale za ścianą jest garderoba sąsiadów ;) 

Po prawej widać fragment szafy, która mieści wszyyystko: 
co moje, mojego męża, naszych dzieci,
i dodatkowo dwie walizy i zapas pościeli, którego pewnie w ciągu najbliższych 10 lat nie zdążymy zedrzeć.
Prawie wszystko z Ikea: sofa rozkładana Beddinge, (której mąż szczerze nienawidzi i najchętniej wystrzeliłby ją w kosmos), ramki, klosz od lampy i lampka wysoka - której drugi egzemplarz mamy w pokoju na dole.
Maleńka lampka przy ścianie, to lampka nocna, którą można przyciemniać. 
Puf z Biedronki, jak widać, krąży po całym mieszkaniu.

Moje nowo-odszyte i ostęplowane ziemniakami rzeczy, to:
dwie poduchy z krzyżykami (jedna na górze, jedna na dole),
girlanda z gwiazdami (początkowo zawiesiłam je na schodach w pokoju na dole, ale chyba jednak młotek i gwoździe pójdą w ruch  i będzie tutaj - na ścianie...






 
 





i jeszcze osłonka na doniczkę (próbuję ratować i przezimować lichutką lawendę, którą przesadziłam z donicy na balkonie)  + serwetki 
na kuchennym stole.





Podkoszulkom łobuzów, też "dostało się" po stemplu :)



Przy okazji dziękuję ślicznie za materiały, 
które pozyskałam dzięki z użytkowniczce pewnego portalu wymiankowgo. 
Pechele pozdrawiam! Ostrzegałam, że nic wymyślnego nie stworzę i talentu do szycia nie mam. :)
Skoro już pozdrawiam, to:  Asos - buźka również dla Ciebie :)
I wielkie, absolutnie WIELKIE pozdrowienia dla wszystkich moich kilkunastu obserwatorów!!!
Dużo nas tu nie ma, ale każde Wasze odwiedziny są dla mnie bardzo miłe a każdy komentarz cenny.

Na koniec...mężu i bracie ...moi zakamuflowani obserwatorzy, pozdrawiam również Was.
Tutaj akurat sytuacja odwrotna..., każde Wasze odwiedziny i komentarz w 4 oczy wprawia mnie w mega- zażenowanie :)


Do następnego!
Już wkrótce:)


31.10.2013

Kobaltowe szkło.








Kolor raczej kojarzy mi się z latem.
Widziałabym go raczej we wnętrzu utrzymanym w klimacie śródziemnomorskim, 
takim jak te:

źródło fotografii



Trudno, jest u mnie...
późną jesienią :)

Dokładnie nie pamiętam kiedy te dwa kobaltowe "cosie" znalazły się u mnie.
Pomyślałam jednak o nich teraz, kiedy liście opadają 
a jutrzejsza kartka w kalendarzu wskaże datę 
1 listopada... 
.....bo (prawdopodobnie) były to znicze, (prawdopodobnie) nigdy nie użyte zgodnie ze swoim przeznaczeniem...
U mnie jako lampiony, wazony, pojemniki na różności, 
ale najbardziej podobają mi się same w sobie, jako proste, surowe dekoracje.     




Spokojnego wieczoru.




24.10.2013

Czasem słońce, czasem ...


  
 


ale Ciiiii! 
Na razie piękna pogoda, więc nie powinnam zapeszać. :)

Zdjęcia zrobione dziś w ciągu 30 minut. 
Naprzemienne słońce i chmury deszczowe przykuły nas do okna i w tych pięknych okolicznościach przyrody starszy syn zaprezentował (wraz z animacjami :) ) ostatni hicior przedszkolny, który "leciał" mniej więcej: 
"Wieje, wieje, wieje wiatr
Pada, pada deszcz
Błyskawicaaa, grzmot
Błyskawicaaa, grzmot
A na niebie kolorowa tęęęęęczaaaaa!"

Tęczy nie ujrzeliśmy tym razem.
Błyskawic, ani grzmotów też, dzięki Bogu, nie było. :) ,

ale skoro przywołane zostały grzmoty i błyskawice, słońce i deszcz ... to w myślach zanuciłam:
"Aaaaa Kabhi Khushi Kabhie Gham".
Widzieliście?
A może powinnam zapytać, czy daliście radę obejrzeć do końca?
Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego dałam radę przetrawić ten film do końca. Przypuszczam, 
że nieprawdopodobna dawka kiczu poraziła mnie i przykuła do kanapy :)
I te pioruny z błyskawicami w tle, kiedy wściekły ojciec wyklinał syna! 
Te łzy i pląsy! 

No dobrze, dobrze, ... sama też pląsałam:) 
 


 A kiedy  ubrani w kalosze i kurtki przeciwdeszczowe wyszliśmy na dwór
 - nie spadła ani jedna kropla deszczu. :)



6.10.2013

Puf z Biedronki




  Puf z Biedronki :) 
Wiem, wiem oryginalna nie jestem.  :)

Nie mogłam się oprzeć i gdy zobaczyłam sznurkowy puf, to nabyłam i przytaszczyłam do domu taki właśnie egzemplarz. 
Cena odrobinę niższa (79,99 zł) w porównaniu z poprzednim kwietniowym "rzutem" ( 99,99 zł) -  radość z tego powodu większa.
 Dzieciakom bardzo się podoba: skaczą, turlają, przesuwają. 
Nie przeszkadza nam ani szorstka faktura, ani szeleszczący granulat.
Zachciało mi się jeszcze turkusowej, na szczęście dla mojego portfela następnego dnia już wszystkie egzemplarze zostały wykupione.
 








Puf ( czy pufę? ) obfotografowałam dopiero teraz, bo ...  jakoś tak ... właśnie pogoda nam się poprawiła.
Nie potrafię robić dobrych zdjęć. Moje zdjęcia tworzy samo naturalne światło, dlatego strach pomyśleć co to będzie zimą. Mam tylko nadzieję, że optymistyczne prognozy na najbliższe 2 tygodnie się sprawdzą.
A jak u Was? Przygotowujecie wpisy "na zapas"? 
Ja przyznaję ze skruchą - nie.  :) :) :)


Miłego dnia !!!



16.09.2013

Pojemniki ceramiczne "Sweet Home"





Witam po weekendzie !!!
Spędziliśmy go dość intensywnie
 i dlatego wyjątkowo zorganizowałam synowi wagary od porannej pobudki do przedszkola, a sobie od zakupów i obiadu.
Odpoczywamy, bawimy się kolejką i robimy zdjęcia.

A dziś, na szybko, trochę ceramiki. :)

Te pojemniki można akurat łatwo zdobyć.
Ja nabyłam je wprawdzie nie w sklepie internetowym, a u rodziców na wsi,  kiedy odwiedziłam miejsce żartobliwie nazywane przez miejscowych "Galerią handlową ".
Najbardziej zaskakujące były dla mnie ceny pojemników?
Nie tylko o rozrzut cenowy mi chodzi. Moje oko przyzwyczaiło się już do końcówek 0.90 lub 0.99 zł
- a tutaj - niespodzianka : 
pojemnik na cukier - 6.80,
na herbatę - 7.30,
na kawę - 12.50
i na sól - 20.80 zł.

" Słodkie domki" rozgościły się na moim parapecie kuchennym, chociaż najprawdopodobniej czeka je przeprowadzka ze względu na wysokie ryzyko uszkodzenia.






 

Miłego poniedziałku !!!



11.09.2013

Lew czy kuna ?




Lew, niedźwiedź, foka, wilk, ryś, 
tygrys, krokodyl, nosorożec, 
żyrafa, zebra, puchacz, lemur, goryl, paw, renifer, żubr, wielbłąd, 
pelikan, makak, kangur,
osioł, gęś, kuna,
likaon, emu, kapibara, lis...?

No to może chociaż świnia, koń, koza, owca...?
 

Nieeeeeeee ... naszym dzieciom
we wrocławskim Zoo najbardziej podobały się
gołębie! :)

 

Do miłego !!!


5.09.2013

Zapraszam do kuchni.



 O mojej kuchni słów kilka...
 ...choć kuchnia jakich wiele...

  • Lubię ją za funkcjonalność - mam sporo miejsca do pracy, pomimo tego, że nie jest to duże pomieszczenie. 
  • Organizacyjnie jest dla mnie idealna - wszystko znajduje się pod ręką. 
  • Łatwo mi tu zaprowadzić porządek.
  • Lodówka, zmywarka, piekarnik - sprzęty działają bez zarzutu. Uwielbiam płytę indukcyjną i wcale nie zżera nam tyle energii. (Głównym pożeraczem kWh jest za to czajnik elektryczny.)  
  • Lubię płytki ceramiczne - wprawdzie to glazura łazienkowa, ale co tam. :)  Tutaj tego niestety nie uchwyciłam, a ma bardzo subtelny deseń, który najładniej widać wieczorem, gdy włączamy oświetlenie punktowe.


Lista pod tytułem : " Nie lubię" jest niestety też spora. :)
To skutek wspomnianego tutaj pośpiechu.

  • KOLOR!!!! - dziś wolałabym biały oczywiście ;) 
  • Okno - nie wiem co ja sobie myślałam!  Takie zastałam, a teraz dumam tylko o tym, jak mam je przemalować?
  •  Dziś ciągnęłabym szafki górne aż do sufitu.
  • Ściana przy stole - tu muszę koniecznie wymyślić co na nią położyć, bo dzieciaki jej nie oszczędzają.(Kafli nie chcę, listwy nie pasują...Nie wiem..., doradźcie coś proszę???)
  • Roleta - wygląda fajnie, ale ściąganie jej do prania i ponowne montowanie haczyków do listwy przyprawia mnie o ból głowy. :)


Nie jest to niestety kuchnia moich marzeń, nie ma czym się chwalić,
ale mój blog miał również opowiadać o porażkach ...
więc : Tadaaam! 
Oto moja kuchnia nie idealna! :)








Lista zakupów "na teraz" :
  • Podkładki na stół, bo bieżnik z Ikea miał być "tymczasowy" i tak leży sobie któryś rok. :)
  • Skrzynki drewniane, proste z surowego jasnego drewna. Potrzebne na puzzle, kredki, farby, ciastoliny i inne przydatne rzeczy do zajęcia łobuzów podczas moich "kulinarnych eksperymentów".  
Nie, nie ... miejsce tych rzeczy nie jest w pokoju dziecięcym, na razie. Gdy mama nie ma synów na oku, ciastolina oblepia włosy urwisów, rysunki zamiast  na papierze są na ścianie a puzzle w buzi młodszego. 
Tu potrzebny nam do pracy stół kuchenny!
Mamy plan, aby po skończonej robocie szybko wrzucić mazidła do skrzynek i "hopsa" na szafki kuchenne. (Podobają mi się skrzynki lidlowskie po winach, ale te z napisami tu raczej nie pasują.) Gdybyście miały pomysł na takie surowe, proste pudła drewniane  ... poproszę pięknie o sugestie lub namiary. :)







 
 
 
 




  • Stół i krzesła - Ikea.
  • Krzesełko dziecięce - Danchair.
  • Roleta - Dekoria.
  • Lampa - Obi.
  • Osłonki na doniczki - Ikea i Obi.
  • Rośliny - większość  z Biedronki.  :) 
  •   Filiżanki - Ikea.
  • Zegar, rękawice kuchenne i ceramiczny groszek - Home&You.
  • Fasolka szkło - M. Klimek.
  •  Ptaszki ceramiczne - Tchibo.