Dobry wieczór. Trochę mnie wcięło ... i chciałabym powiedzieć, że zaskoczenie wbiło w fotel, gdy spojrzałam na datę publikacji poprzedniego posta, ale go nie mam - tego fotela wymarzonego. (No to jak będzie Św. Mikołaju? Negocjujemy?) Stąd pośpieszna relacja z tegorocznego, w połowie już uszczuplonego kalendarza. Dziękuję za miłe maile podczas mojej dłuuugiej nieobecności. (Kalendarz dla zapracowanych tutaj . Polecam za rok.)
13.12.2016
18.12.2015
Spóźniony kalendarz adwentowy.
Odpakowujemy / rozrywamy niecierpliwie małe zawiniątka i czekamy na Święta. Wiem, że późno - ale co tam. Tadaaaam - tegoroczny kalendarz adwentowy. Ściślej mówiąc - spóźnione zdjęcia. Kalendarz, naturalnie, jest już znacznie uszczuplony. Pomysł powielony z poprzedniego roku. Pół godziny pracy z materiałów będących pod ręką : resztki brystolu, srebra nitka, zszywacz + tajemnicze wnętrze. Pół godziny zapomnienia o tym jak bardzo wkurza mnie brak czasu i chroniczne wrodzone roztrzepanie. Miłego weekendu. :)
27.11.2015
Nie blogerskie jabłka.
Maleńkie, ... jakieś takie krzywe, z robalami, a nawet pomarszczone się znalazło. Nie ekologiczne, bo z wrocławskiego ogródka działkowego. Twarde i słodkie... Kto odważny, proszę się częstować. :)
liść - prezent od młodszego łobuza
szkła - SH
24.11.2015
Reset.
Nie to, żeby mi się nie chciało. Wprost przeciwnie - bardziej chce mi się pisać i pstrykać zdjęcia (bo słowo fotografowanie w moim przypadku to nadal nadużycie) kiedy brak czasu i sił. Sądziłam że kasłając, nos wycierając a równocześnie będąc znów pełnoetatową mamą nie mam szans odpocząć.
Mój błąd. Dopiero drugi dzień spędzam na L4, a pomimo tego że wyglądam jak przysłowiowe "nieszczęście" czuję się fajniejszą mamą i jestem bardziej dla nich, dla siebie i bardziej tutaj. Już za chwilę kubek gorącego kakao w dłoni, śpiące oddechy wybawionych łobuzów w tle i choć nie mam złudzeń, że odrobię zaległości na moich ulubionych blogach, to wpadnę do Was na chwilę. Dobry wieczór.:)
Zdjęcia nijak mają się do treści. Po prostu, odnajduję w sobie infantylne dziewczątko i wystawiam na półkę panienki (zatyczki po infantylnych zapachach) zanim pójdą zamieszkać w domku dla lalek miłej kilkulatki. Dobrze pocieszyć się takim drobiazgiem i szkoda, że za chwilę powrót do pracy i znów chroniczne, jesienne zmęczenie. Poproszę o przepis na antidotum.:) L4 na dłuższą metę, podejrzewam, nie sprawdzi się. :)

7.10.2015
Dobytek dziecięcy schowany w bieli.
Schowała wszystko, wszyyyyysto co do łobuzerii należało! Teraz tylko pozostaje mi nie zaprzepaścić tego i powiedzmy, co pół roku, bez litości usuwać z niej to co za małe, zepsute, zbędne...Ah, gdyby tak można z wszystkim: złymi myślami, toksycznymi relacjami.... Wróć Joanno do tematu!
Zgodnie z obietnicą - kolejny kawałek królestwa chłopaków. Jakim, no jakim cudem wytrzymaliśmy bez tej szafy?
Szafa to właściwie zmontowany systemowych modułów z IKEA. Nie jest głęboki, bo z głębokości trudniej cokolwiek wyłowić, bo w głębokości ginie to co najważniejsze. Praktycznie bez wyposażenia. Za to półek nie szczędziliśmy. Rety, jak tu czysto! - wzdycham za każdym razem z ulgą pod wieczór, gdy wewnątrz ginie cały ten kolorowy zgiełk... Stan pozornego porządku, oczywiście krótkotrwały. Za to jak bardzo odprężający - wie każda zapracowana mama. ;)
Etykiety:
Dziecięcy kącik,
kącik dziecięcy,
minimalnie,
Strona główna,
w trakcie przemiany
9.09.2015
Gazetnik
Dawno, daaaawno już temu dostałam od Marty z domku przy lesie taki oto gazetnik.
Już miałam wpakowane w niego swój stosik katalogów i czasopism, gdy niepostrzeżenie zaczęto dokładać do niego "literaturę wyższych lotów"...aż w końcu dałam za wygraną i gazetnik stanął przy łóżkach chłopaków. Bardzo chciałam pokazać zmiany całego pokoju łobuzów, ale on nadal nie gotowy.... Poza wstawieniem nowej szafy kryjącej całe królestwo i dobrodziejstwo synów, które panoszyło się jak dotąd w każdym kącie, a nawet zaczęło ukrywać się w szafkach kuchennych, nic się nie zmieniło. Potrzebuję pomysłu na ścianę. Na pewno jakiś plakatów. Pozostaje mi, jak to u mnie bywa, pokazywanie "kawałków" i nadzieja na to, że w końcu znajdę czas.;)
Marto, dziękuję za prezent. Bardzo mnie/ nas ucieszył i idealnie wpisał się w naszą skromną przestrzeń. Mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się pokazać go w innej wersji, ale uczciwie dodam... stanie się to nieprędko, bo zwyczajnie... sprawdza się doskonale jako miejsce na ulubione czytanki do poduszki.:)
Etykiety:
Dziecięcy kącik,
gazetnik,
kącik dziecięcy,
Strona główna,
w trakcie przemiany
12.08.2015
Nie mam dobrego zdjęcia...
A jak jest u Was z tym tematem? U mnie kiepsko..., bo wydaje mi się, że nie mam ani jednego znośnego - aktualnego. Uświadomiłam to sobie, zerkając na kawałek oblicza wyłaniającego się z górnego prawego rogu mojego bloga, a następnie robiąc porządki w folderach ze zdjęciami. A że letnie, upalne wieczory nadal długimi się wydają - przepadłam na kilka godzin. Porzuciłam bowiem laptop zakopując się następnie w stosie fotografii z lat młodzieńczych. Było tego sporo... trochę zażenowania i wstydu, przy okazji, ale jednak więcej rozbawienia i pobłażliwego uśmiechu. (Cóż, starość nadchodzi skoro widok siebie w flanelowej koszuli oversize, w czasach gdy to pojęcie nie istniało, człowiek płacze ze śmiechu, zamiast wywrócić oczy do góry i jęknąć w stronę rodzicielki dramatycznie: "matko, widziałaś i nie grzmiałaś". :) )
Od jakiegoś czasu nastąpiła zmiana - częściej jestem fotografem, a jeśli już przypadkiem wpadnę w kadr, to wyłącznie drugi plan mi się trafia. Według przyjaciółki, najlepiej mi być podejrzaną ukradkiem, schwytaną w kadr kiedy się tego nie spodziewam.;) Lepiej dla zdjęcia kiedy wzrok kieruję w dół ... i w tym miejscu lista moich "lepiej" wydłuża się ... do nieskończoności...:) W każdym razie, może wygodniej mi być w tle, bo zamiast zażenowania w oku, widać dumę z moich kilkuletnich "tematów głównych". :)
Od jakiegoś czasu nastąpiła zmiana - częściej jestem fotografem, a jeśli już przypadkiem wpadnę w kadr, to wyłącznie drugi plan mi się trafia. Według przyjaciółki, najlepiej mi być podejrzaną ukradkiem, schwytaną w kadr kiedy się tego nie spodziewam.;) Lepiej dla zdjęcia kiedy wzrok kieruję w dół ... i w tym miejscu lista moich "lepiej" wydłuża się ... do nieskończoności...:) W każdym razie, może wygodniej mi być w tle, bo zamiast zażenowania w oku, widać dumę z moich kilkuletnich "tematów głównych". :)

W poprzednim tygodniu skończyłam kolejny rok życia. Spokojnie, z uśmiechem, z lampką wina , wśród najbliższych. I życzyłabym sobie i każdemu, aby nie zapomnieć o tym, co najważniejsze, ale też chciałabym, tak bardziej egoistycznie, aby za trzydzieści, powiedzmy, lat zdarzył mi się dobry portret, np. TAKI. Tymczasem zdjęcie w górnym prawym rogu mojego bloga nie zmienia się.;)
Dzisiejsza oprawa graficzna... - niezbyt to odkrywcze i niezbyt atrakcyjne - zdjęcia zdjęć, na coraz bardziej lubianym przeze mnie tle, czyli - zielonkawym, omszałym betonie na balkonie. Jeszcze rok temu marudziałam aby go pokryć drewnem, bądź glazurą. Dziś mam nadzieję, że ten temat został zapomniany...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)