24.11.2015

Reset.


Nie to, żeby mi się nie chciało. Wprost przeciwnie - bardziej chce mi się pisać i pstrykać zdjęcia (bo słowo fotografowanie w moim przypadku to nadal nadużycie) kiedy brak czasu i sił. Sądziłam że kasłając, nos wycierając a równocześnie będąc znów pełnoetatową mamą nie mam szans odpocząć.
Mój błąd. Dopiero drugi dzień spędzam na L4, a pomimo tego że wyglądam jak przysłowiowe "nieszczęście" czuję się fajniejszą mamą i jestem bardziej dla nich, dla siebie i bardziej tutaj. Już za chwilę kubek gorącego kakao w dłoni, śpiące oddechy wybawionych łobuzów w tle i choć nie mam złudzeń, że odrobię zaległości na moich ulubionych blogach, to wpadnę do Was na chwilę. Dobry wieczór.:)



 

Zdjęcia nijak mają się do treści. Po prostu, odnajduję w sobie infantylne dziewczątko i wystawiam na półkę panienki (zatyczki po infantylnych zapachach) zanim pójdą zamieszkać w domku dla lalek miłej kilkulatki. Dobrze pocieszyć się takim drobiazgiem i szkoda, że za chwilę powrót do pracy i znów chroniczne, jesienne zmęczenie. Poproszę o przepis na antidotum.:) L4 na dłuższą metę, podejrzewam, nie sprawdzi się. :) 


8 komentarzy:

  1. och to normalne, zawsze chce się robić co innego niż trzeba ;) świetne figurki pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak powrót do pracy i bycie pełnoetatową mamą zmienia życie i wcale się nie dziwię, że czasu na blogowanie nie wystarcza :)
    Zdrówka dla Was!
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj:) ..to jako antidotum zapraszam na herbatke imbirową:) rozgrzeje nie tylko od wewnątrz!:) Pozdrawiam cieplutko!:)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, może tego właśnie mi trzeba...

      Usuń
    2. ..i jak tam, udało się przyrządzić jakiś magiczny napój?:)

      Usuń
    3. Tak.:) Trochę za ostra mi wyszła i się z nią pomęczyłam. Jutro powtórka. Może tym razem będzie idealnie.:)

      Usuń