Witam po dłuższej nieobecności!
Dzisiejszy wpis odbywa się przy akompaniamencie grzmotów w oddali, które mam nadzieję przyniosą lekkie ochłodzenie, a nie, broń Boże, spustoszenie w przyjemnej okolicy!
Pompon z tiulu powstał też w dramatycznych okolicznościach. Wyobraźcie sobie, popularną wirusową chorobę wieku dziecięcego można przechodzić dwa razy ... a spotkało to zarówno obu moich synów, jak i mnie! Za pierwszym razem chorowaliśmy wszyscy osobno, teraz solidarnie wszyscy, together, zusammen, "piiiiii" (- tu wulgaryzm) ...
O ile przypadek dzieci mogłabym zaakceptować, bo obaj byli maleńcy kiedy ich dopadło, ...więc mogli nie wytworzyć przeciwciał, to już mój przypadek budzi grozę. Chłopcy na szczęście chorobę przeszli lekko,...mnie natomiast, podejrzewam, czekają jeszcze przynajmniej dwa tygodnie kwarantanny.
Pompon powstał więc, aby nie zwariować i aby zając czymś ręce, bo umówmy się - myśli matki, przy temperaturze 39 stopni, krążą jedynie wokół tego, aby podać w określonej porze posiłki dzieciom, własne lekarstwa organizuje budzik, reszta dzieje się sama... :)
Wracając już ostatecznie do dzieła rąk własnych: ozdoba powstała ze spódnicy z SH, którą mogłabym nawet w jakiś okolicznościach przywdziać, gdyby nie ohydna satynowa podszewka.:) Miałam też nadzieję na to, że pompon wyjdzie bardziej "obfity". Z racji tej, że nie miałam tiulu zakupionego z rolki, tylko z "odzysku", robiłam go też inaczej niż pokazują to tzw. filmy instuktażowe i cięłam żmudnie prostokąty, składając je na pół i zszywając następnie w całość.
Powstało ubranko dla lampy IKEA (zdobytej dzięki wymianie), które wg. pierwotnego pomysłu,
powinno być białe,
a wyszło jak zwykle...:)
P.S. Kobaltowy, to na prawdę, nie jest mój ulubiony kolor. :)
Podejrzewam, że z racji lekkiego skojarzenia z fioletem gencjanowym - obecnie znienawidzony. :)
Pozdrawiam serdecznie Was wszystkich, w tym nowych obserwatorów!
Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie już bardziej spokojny, a ja w lepszym stanie,...no, przynajmniej nie uwłaczającym mojej godności ;) :) :) :)
Do następnego!
fajny ten pompon, szybkiego powrotu do zdrowia życzę i ściskam mocno
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję! I również ściskam.:)
Usuńach ten kolor....
OdpowiedzUsuńMawiają: "daje po oczach".:)
UsuńDziękuję za odwiedziny. Przepis dodałam w moim poście w odpowiedzi na komentarz:-).
OdpowiedzUsuńPomponik świetny, a kolor jedyny w swoim rodzaju i rzeczywiście dość często gości u Ciebie w domu.
Dużo zdrówka życzę.
Kolor po prostu sam sobie mnie wybiera;) Dziękuję Viola, pędzę po przepis!:)
UsuńDużo zdrówka życzę :) coraz bardziej mnie ciekawi, jak się robi te pompony ..
OdpowiedzUsuńDziękuję.:) Tu przepisy, ale trzeba mieć tiul z rolki
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Be3-xlci-ow
https://www.youtube.com/watch?v=tpK87hmjMbo
Mój sposób za bardzo pokrętny, ale trzeba było sobie jakoś radzić.:)
Bardzo dziękuję, mam trochę różowego tiulu, poćwiczę :)
UsuńDużo zdrówka Asiu życzę oraz wytrwałości.
OdpowiedzUsuńPompon jest cudny, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...bo wyszło - cudny pomponik ;))
Dziękuję Marysiu.:) Bardzo staram się nie myśleć w ten sposób, że mam część wakacji wyciętych z życiorysu...:)
UsuńKochana, życzenia powrotu do zdrówka już do Ciebie poleciały, łap!!!:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już coraz lepiej i lepiej i..lepiej:)
Niechaj się ciało oczyści z tych wszystkich zbędnych "elementów", a gdy to już nastąpi, będziesz jak nowonarodzona!!!:) Lżejsza o te dolegliwości:)
Potem radzę zrobić sobie warzywno-owocowa dietę, by pomóc organizmowi w regeneracji:)
..a takim pomponem to moje kociambry chętnie by się pobawiły:) coś co wisi, zachęcająco spogląda to akurat dobry kompan do zabawy;)
Serdecznie poZdrawiam:)
..no i ten kolor - fantastyczny!!!:)
OdpowiedzUsuńHappy, potrafisz uśmiech wywołać! :) Już lepiej, dużo lepiej, choć po zbytniej aktywności przyszedł mały spadek energii...:) Ta dieta to świetny pomysł!
UsuńCo do Twoich przyjaciół: już oczami wyobraźni widzę, co zostałoby z pompona po spotkaniu z ich pazurkami.:) Ha ha!
Jak mawia pewna pewna mucha z pewnego filmiku krążącego na YouTube - "zawsze k...coś". Jak widać nawet w lecie chorobska lubią się przyczepić. Życzę dużo dużo zdrówka, dziś piątek mam nadzieję ze jest już choć troszkę lepiej. No i podziwiam za kreatywność, mimo choroby :) Buziak
OdpowiedzUsuńJesteś bezbłędna! Bo wiesz, słowa muchy, to kwintesencja mojego jestestwa:):):)
Usuń(Jest lepiej, musi być, ale jestem uważna jednak,.. bo "zawsze...".:) ) Ściskam!
Pompon pięknie komponuje się z lampą :))
OdpowiedzUsuńNie życzę zdrówka bo przejdę dalej - już pewnie zdrowa jesteś :)
Oj Marto, zdrowa, za to brzydka.:) :) :)
Usuń