21.11.2012

Na zdrowie


 



Dziś przedstawiam swój prezent ślubny.
Wypatrzyłam go w miejscu, w którym kiedyś pracowałam. Moja przyjaciółka wychwyciła ciche "och!" i tęskne spojrzenie w ich kierunku. 
Po jakimś czasie odchorowałam już to, że znalazły innego właściciela.
Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy z świeżo poślubionym mężem, w słoneczny niedzielny poranek zobaczylismy piękniejszą zawartość pięknego pudełka!
Dziękuję Anno!

Szkło ręcznie formowane jest moją wielką słabością.
Cała magia zaklęta jest w prostocie, formie, proporcjach, maleńkich pęcherzykach powietrza. W każdej niedoskonałości tkwi cały urok.
Na razie moje kieliszki stoją dumnie w witrynie i zastanawiam się czasem... jak długo? Żywiołowy trzylatek i jego młodszy brat, mający predyspozycje do jeszcze większej łobuzerii nie będą ich najlepszymi przyjaciółmi.