
Pierwsza chyba odsłona części dziennego pokoju - ściana na przeciw kanapy.
Nie pokazywana wcześniej, bo nie byłam z niej zadowolona.
Meble i ich kolor chciałam zaliczyć do mniej udanych decyzji. Długo musiałabym opowiadać o radosnej, nieskrępowanej twórczości dewelopera i jak trudno dzięki temu było zgrać kolor drzwi, okien i schodów... ... może innym razem :)
Teraz, jak patrzę na te zdjęcia, myślę sobie, że może dobrze że nie mam jednak białych mebli?
(Próbuję się oszukać, bo tak naprawdę chciałabym:) )
Skład to: dłuuuga ławo-komoda, witryna wisząca, dwa słupki (w tym jeden przeszklony).
Aktualnie w pokoju taka "pół-świąteczna" aranżacja. :)
(No dobrze - powiedzmy sobie szczerze - jedynie gałązki świątecznie wyglądają)
(No dobrze - powiedzmy sobie szczerze - jedynie gałązki świątecznie wyglądają)
Za szkłem trzymam nasze prezenty ślubne - kieliszki z Krosna i moje ulubione "shotówki"
+ liście M.Klimek (napiszę o nich wkrótce).
Pastele zdobyte dzięki wymianie oprawiłam w Ikeowe ramy
(z wycinaniem papassepartout męczyłam się okrutnie).
Kobaltowe wazono-lampiony
+ smętny badylek storczyka (nie obcięty, bo coś tam jeszcze pęcznieje ) ozdobiony gwiazdkami DIY
+ świeczki zapachowe.
+ smętny badylek storczyka (nie obcięty, bo coś tam jeszcze pęcznieje ) ozdobiony gwiazdkami DIY
+ świeczki zapachowe.
Wazon - to prezent od babci do pierwszego naszego mieszkania.
Fasolka od M.Klimek przywędrowała z kuchni.
Koszyki z Ikea.
Zasłony wyszperane w SH (Ikea) - przedłużałam dodając czarny pas na dole.
Teraz brakuje mi tutaj światełek ledowych,
ale trudno, zakupy odłożyłam na "po Świętach".
Miłego dnia !!!